23 czerwca 2017

Zuiderzeemuseum (Muzeum Morza Południowego) w Enkhuizen


Majowe i czerwcowe weekendy to czas, który świetnie można wykorzystać na zwiedzanie. I oto właśnie plon wycieczki, na którą wybierałam się jak sójka za morze. Czyli od jakiś 3 lat. Chodzi o Zuiderzeemuseum (Muzeum Morza Południowego) w Enkhuizen, które z mojej perspektywy rzeczywiście położone jest "za morzem", a właściwie jeziorem Markermeer, i do którego najprościej nam dojechać przez jedną z wielkich tam. Z wybraniem się do Zuiderzeemuseum zeszło tak długo, bo jako skansen czynne jest tylko w sezonie letnim (od marca, zimą czynna tylko wystawa w budynku głównym). A nas zwykle w lecie w Holandii nie ma. 

Enkhuizen to jedno z tych uroczych starych miasteczek położonych na brzegu dzisiejszych jezior. To akurat na cyplu, na którym zaczyna się tama oddzielająca Markermeer od IJsselmeer. Można nią dojechać w kilkanaście minut do Lelystad, stolicy prowincji Flevoland, położonej w całości na polderach.

Ta część Holandii zmieniała bardzo mocno swój kształt na przestrzeni wieków. Enkhuizen już w XIII wieku uzyskało prawa miejskie. Miasto żyło wówczas z rybołówstwa morskiego, bo leżało nad dawnym Zuiderzee (Morzem Południowym). Morze dawało się okolicy we znaki, i kiedy w 1916 zalało m.in. Enkhuizen aż po dachy domów, Holendrzy podjęli decyzję o zamknięciu go tamami. Ostatecznie budowę tej tamy udało się zakończyć dopiero w 1976 roku. Ponieważ odcięcie Morza Południowego spowodowało wymianę wody na słodką, mieszkańcy Enkhuizen stracili swoje główne źródło utrzymania. Trzeba było poszukać alternatywy. I tak narodził się pomysł stworzenia wielkiego skansenu w części miasta.

Zuiderzeemuseum jest miejscem uroczym, podobnie jak inne turystyczne miejscowości w Holandii. Na mojej liście skansenów zajmuje aktualnie pozycję numer 1, a to dzięki swojej naturalności. Jest to po prostu kawałek miasteczka, taki, jaki był kilkadziesiąt lat temu. Na dodatek część domów jest zamieszkana, przez co całość jest po prostu "żywa". 









Ważnym atutem Zuiderzeemuseum jest atrakcyjny sposób dostania się do muzeum. Jak każde holenderskie muzeum, tak i to przyciąga wielkie rzesze zwiedzających. Bez parkingu nie miałoby racji bytu. Ale w pobliżu nie ma na niego miejsca. Dlatego wielki parking zorganizowano daleko od muzeum, przy samym wjeździe na tamę. Stamtąd, podobnie zresztą jak z dworca kolejowego, turyści dowożeni są stateczkami spacerowymi. Uważam, że to bardzo uatrakcyjnia pobyt - w słoneczny dzień przejażdżka po jeziorze jest sporą frajdą. 




Zuiderzeemuseum możemy obejrzeć zarówno domy wiejskie, rolnicze i rybackie, jak i miejskie. Wyposażenie niekoniecznie pochodzi z tych konkretnych domów, ale jest oryginalne i sporo mówi o życiu mieszkańców Enkhuizen sprzed wieku. A także o historii Holandii w ogóle - widać jak niewiele straciła np. w czasie wojny. Właściwie wszystko zachowało się w oryginale. Miejskie domy Enkhuizen są wyposażone wręcz luksusowo. Oprócz normalnych wnętrz mieszkalnych znajdziemy tu też kompletnie wyposażone sklepy, bank, zakład fryzjerski, aptekę z całkiem niezłym laboratorium chemicznym. Domy rybaków i rolników są oczywiście skromniejsze. Najciekawszym elementem izb mieszkalnych są moim zdaniem łóżka, umieszczone za drzwiami, jakby w szafie. Ten wynalazek, na pewno ułatwiający utrzymanie porządku w niewielkich mieszkaniach, a przy tym pozwalający na lepsze utrzymanie ciepła w zimie, jest typowy nie tylko dla Holandii. Takie same łóżka były na Kaszubach! I równie małe - spać trzeba w nich było prawie na siedząco.








Holenderskie domy na wsi często mieszczą się w tym samym budynku z częścią gospodarczą. W Enkhuizen widać to bardzo wyraźnie: jedynie drzwi oddzielają kuchnie od stodoły, obory czy warsztatu szkutniczego. Właśnie warsztaty szkutnicze i sieciarnie są jedną ze szczególnych atrakcji Zuiderzeemuseum. W niektórych możemy podpatrzyć panów przy pracy i wypytać o szczegóły. Można też dokładnie obejrzeć płaskodenne łodzie, służące do żeglowania po jeziorze i płytkich kanałach. No i oczywiście zjeść ryby prosto z miejscowej wędzarni. Łososie i śledzie pachną już z daleka i zdecydowanie nie można się im oprzeć. 











Co jeszcze czeka na zwiedzających w Zuiderzeemuseum? W porcie cumują łodzie, które za niewygórowaną opłatą zabierają chętnych na nieco dłuższą przejażdżkę po jeziorze. Jest też kilka atrakcji dla dzieci: robienie mydła, malowanie drewnianych klompów, robienie żaglówki z klompa, a przede wszystkim wypożyczalnia tradycyjnych strojów regionalnych. Jest i plaża, na której największym powodzeniem cieszą się małe łódki, którymi każde dziecko chętnie samo popływa. 



Dla mnie najciekawszym miejscem (poza wędzarnia oczywiście) była pralnia parowa. Idealnie zachowana, oczywiście na chodzie, pokazuje całe zaawansowanie technologiczne dawnej Holandii. Maszyna parowa uruchamia wielkie pralki i wirówki, obok ręczny magiel, a na poddaszu wielka suszarnia.







Z Zuiderzeemuseum właściwie nie chce się wychodzić, tak przyjemnie jest sobie posiedzieć gdzieś na trawie w pięknym otoczeniu. I muszę powiedzieć, że nawet w ciepły letni dzień, mimo tłumów na łodzi i parkingu, skansen jest na tyle duży, że tego tłoku nie czułam. Co ciekawe, w Zuiderzeemuseum nie spotkaliśmy też żadnych zorganizowanych wycieczek. W ogólne było mało obcokrajowców i wszyscy to indywidualni podróżnicy. Co znacznie poprawia komfort zwiedzania. Więc kto ma możliwość - polecam! Do Enkhuizen wcale nie jest trudno dojechać np. z Amsterdamu.

















2 komentarze:

  1. Bardzo ladnie opisane i ciekawe miasteczko. Lubie takie miejsca i skanseny.

    OdpowiedzUsuń
  2. rany jaki wstyd, mieszkam tak blisko, a jeszcze nie byłam...

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...